Krakowskie legendy i opowiadania
Lagenga o smoku wawelskim i o szewczyku Skubie, legenda o Wandzie , legenda o wieżach Kościoła Mariackiego, o gołębiach krakowskich i wiele wiele innych zwiazanych z Krakowem zostało spisanych na kartach ksiażek lub kraży po sieci, ale istnieją jeszcze inne mniej znane spisane przez Miriam opowiadania, legendy związane z Krakowem zwłaszcza z Podgórzem oto niektóre tytuły:Dwa stadiony
fragment
Nieopodal tej wielkiej łąki przepływała rzeczka Rudawa, której brzeg zamieszkiwał skrzat Rudek. Rudek był wielkim psotnikiem. To pasącym się koniom grzywy poplątał, to owcom lubił podskubać wełnę, kozom zapleść brody, a nierzadko zdarzało się, że i któraś krowa wracała do zagrody pozbawiona mleka, które Rudek uwielbiał. Skrzatowi bardzo przeszkadzały zabawy chłopców pasących bydło. Szczególnie, wtedy gdy grali w piłkę, bo nieraz przypadkiem oberwał nią w głowę, gdy spokojnie sobie leżał schowany w trawie. Kiedyś jednak został tak uderzony w brzuch, że przez kilka ładnych chwil nie mógł dojść do siebie. Kiedy odzyskał siły, poprzysiągł sobie, że zemści się ta tych niecnotach.
Kładka Bernatka
fragment
Zdenerwowany kupiec postanowił dać kres tym spotkaniom i pewnej nocy podpalił drewniany most. Nie chciał go spalić, ale dać do zrozumienia synowi, że jest w stanie posunąć się nawet do takiego czynu, jeśli ten się nie opamięta i nie zapomni raz na zawsze o swojej ukochanej. Ogień, który podłożył niezadowolony ojciec, wymknął się jednak spod kontroli i cały most spłonął. Miłości chłopaka i dziewczyny nawet to nie powstrzymało. Postanowili uciec ze swoich domów i poprosić o schronienie w pobliskim klasztorze. Tam uciekinierami zaopiekował się jeden z braci zakonnych. Udzielił on zakochanym ślubu.
Kolorowe schody
fragment
Podróż nią była o tyle atrakcyjna, że niepostrzeżenie można było zboczyć z drogi i nie dotrzeć to szkoły, tylko pójść na wagary. Z czasem w pobliżu ścieżki zaczęło się robić coraz bardziej niebezpiecznie. Przestawali tam uczniowie z pobliskiego gimnazjum, którzy zaczepiali mniejszych kolegów. Pojawiali się spacerowicze z psami, a i same bezpańskie psy zaczęły się tam wałęsać. Po deszczu wypłukane skałki wapienne stawały się śliskie jak brzuch ryby i łatwo można było „złapać na nich zająca”, kalecząc przy okazji kolano albo rękę.
Źródełko zakochanych
fragment
Sprawę nagłej odmiany właściwości wody postanowił zbadać przyjazny ludziom skrzat Koronek, mieszkający w lesie na pobliskim wzgórzu. Pewnej nocy przyczaił się niedaleko źródełka, by wybadać, co się z nim stało, ale zmorzył go sen i zdrzemnął się na mchu. Obudził go jednak chlupot wody. Wtedy spostrzegł diablika mącącego źródełko i wypowiadającego jakieś zaklęcie. Skrzat poczekał, aż diabełek odprawi swoje czary i sam zaczął mieszać wodę w źródełku, ale kręcąc kijem w odwrotną stronę.
Fort Benedykt
fragment
Z fasady do środka dziedzińca schodził ukośny drewniany dach. Był on od dawna pokryty warstwą gliny, na której tu i ówdzie rosły kępki traw. Jeden z chłopców jakimś sposobem znalazł się na dachu, nie wiadomo czy nie został w żartach lekko popchnięty, czy chciał zaimponować swoją odwagą pozostałym chłopcom. Kiedy tylko oddalił się nieco od murów, zbutwiałe drewno nie wytrzymało, chłopak stracił równowagę i zleciał z wysokości trzeciego piętra na dziedziniec fortu. Przerażeni koledzy nie wiedzieli jak mu pomóc. Cudem chłopiec nie stracił przytomności i zwijając się z bólu, poprosił kolegów o wezwanie jego starszej siostry.

Gdzie kupić?